2013/10/13

Rozdział 4 Dlaczego różowy?! Argh ten cholerny Potter!!!


-Dopiero co wróciłeś, a już zabierasz się za Draco- odparła nieznajoma dziewczyna z udawanym oburzeniem. Pochwili jednak rzuciła się w moje ramiona.
-Vanessa, kochanie tęskniłem...-powiedziałem i pocałowałem brunetkę.


-No ja myślę, że tęskniłeś.-uśmiechnęła się słodko Van. To nie wróży nic dobrego...-A teraz, wyśpiewasz mi jak na spowiedzi, gdzie byłeś?!-zapytała groźnie i wycelowała we mnie różdżką.
-Ale skarbie przecież to nic poważnego...
-Ty mi tutaj nie skarbuś, tylko mów!
Spojrzałem błagalnie na Draco, który bezczelnie się śmiał, nieudolnie próbując zakamuflować to kaszlem.
-Spokojnie, bo złość piękności szkodzi-starałem się zwlekać z odpowiedzią jak tylko mogłem. Tylko mi się to chyba nie udało, bo Vanessa  wściekła się jak nigdy.
-Uuu, stary teraz to dowaliłeś. Na sto procent nie da ci się dotknąć przez miesiąc-szepnął Malfoy na tyle głośno, że usłyszała to Van.
-Byłem u Voldemorta- przyznałem w końcu nie mogąc już znieść wściekłego wyrazu Vanessy. Od razu złagodniała.
-TY DURNIU. JA...
-Błagam przestań. Mam już dość.Wystarczy już, że Draco na mnie nawrzeszczał-jęknąłem i rzuciłem się na swoje łóżko. Ciekawe co teraz robi Tom-przemknęło mi przez myśl. Uśmiechnąłem się nieznacznie. Nagle poczułem jak ktoś kładzie się po moich dwóch bokach.
-Martwimy się o ciebie-szepnął Smok.
-Wiem ale niepotrzebnie.Chodźmy pomęczyć Severus'a. Na pewno się za mną stęsknił-zaproponowałem. Przytaknęli ochoczo i już w dobrych humorach ruszyliśmy do twierdzy Starego Nietoperza, czy jak to woli Severus'a Snape'a...

,,Tom.M.Riddle"
Gdy ten przeklęty Potter aportował się do Hogwartu, od razu podbiegłem do lustra. I wiecie co widziałem?! W odbiciu lustrzanym zobaczyłem siebie z różowymi włosami! Jak ja się teraz pokarzę ludziom?! Próbowałem wszystkimi zaklęciami jakie znam, ale nic to nie pomogło.
-Dlaczego różowy?! Argh ten cholerny Potter!!!
    Przecież planowałem dzisiaj zrobić zebranie Śmierciożerców! Co ja teraz zrobię?! Położyłem się do łóżka. Nagle do pokoju wpęłzła Naginii.
-Tom, chodź już. Miałeś przecież zrobić to zebranie-zasyczała i zaczęła ciągnąć mnie za nogawkę.
-Nigdzie nie idę-powiedziałem. Niestety Naginii była niedoprzekonania.-Dobra już pójdę-skapitulowałem. Zgodziłem się, bo miałem na sobie moje ulubione spodnie, a nie chciałem żeby Naginii mi je rozerwała. Ubrałem się w czarną szatę i wezwałem Śmierciożerców. Powolnym krokiem ruszyłem w kierunku sali zebrań. Mogą poczekać. Przecież to ja jestem Czarnym Panem, a nie oni... Z hukiem otworzyłem drzwi, by następnie wkroczyć do sali z dumnie uniesioną głową. Nagle zobaczyłem zszokowane miny moich sługów. Cholera, zapomniałem przykryć kapturem moich włosów. Zdenerwowany usiadłem na swoim tronie(Harry miał rację.Jest trochę twardy).
-Na co się tak patrzycie?!-zapytałem groźnie.Nikt nie odpowiedział.- Odpowiedzcie jak was pytam!
-P-panie, twoje włosy...-odparła nie pewnie Bellatrix kłaniając nisko głowę.
-Coś z nimi nie tak?!
-N-nie P-panie...-odpowiedzieli wszyscy.
-To dobrze, ale nie przyszliśmy tu by rozmawiać o mojej fryzurze. Zmieniłem plany co do Potterów- zdziwienie rozeszło się po sali.-Harry Potter jest nietykalny, za to Evansa macie złapać, ale zabijać. Ma znaleźć się u mnie żywy do końca tygodnia. Do zobaczenia pod koniec tygodnia-zakończyłem i wyszedłem z sali. Przed wyjściem usłyszał jeszcze pomruki zdziwienia swoich poddanych.
-Co się stało z ich Panem. Nie ukarał ich jak zwykle, co się stało?-każdy zadawał sobie te pytanie z wyjątkiem trzech osób. Chyba wiecie o kogo mi chodzi?! Tak to Draco Malfoy, Severus Snape i Vanessa Lawday...

Trochę wcześniej w komnatach Severus'a Snape'a
Harry Potter
Weszliśmy do komnat Snape, powodując "malutki" wybuch jednego z jego kociołków. Ale to nic takiego. Oczywiście można tak powiedzieć, gdy nie zobaczy się ogona wyrastającego z tyłka profesorka. Upss...
-Potter, Malfoy, Lawday! Co wy tu robicie?!-wrzasnął. Po chwili jakby coś sobie uświadomił od nowa zaczął krzyczeć, ale tylko na mnie:(-Potter gdzieś ty był?!-wrzasnął zupełnie zapominając o swoim metrowym problemie.
-No, wiesz Sevuś to tu, to tam-powiedziałem wymijająco, rozsiadając się na jego najwygodniejszej kanapie na świecie. Nagle poczułem jak ktoś zwala mnie na twardą podłogę.
-Ała, co wy macie z tym zrzucaniem mnie na podłogę?!-jęknąłem z bólu.
-Ty mi tutaj nie jęcz tylko mów gdzie byłeś, a jeśli nie powiesz to dam ci spróbować każdej mojej mikstury-zaznaczył na koniec.
-Dobrze, ale nie dawaj mi ich. Byłem u Voldemorta tylko błagam nie krzycz na mnie-prosiłem.
-A dlaczego miałbym nie krzyczeć?!
-Bo zamknę się w sobie, nie uratuję świata magii, a każdy czarodziej pokocha dropsy cytrynowe i będzie cię częstować, dopóki i ty ich nie pokochasz?-zapytałem. Dwójka Ślizgonów po zakończeniu mojego monologu zaczęła śmiać się tak głośno, że gdyby nie zaklęcia wyciszające na pewno każdy uczeń by tu zbiegł. Severus próbował powstrzymać uśmiech, ale jakoś mu to nie wychodziło...
-Dobrze, nie będę krzyczeć, ale usuń mi ten ogon-odparł.
Jednym machnięciem dłoni pozbyłęm się go. Szkoda nawet fajnie mu było z nim. Draco jakby czytając mi w myślach podał mi jakieś zdjęcie.
-Zrobiłem zdjęcie jak na ciebie wrzeszczał-uśmiechnął się złośliwie. Ze szczęścia chciałem go przytulić, ale tak jakby nie dotarłem. Przewróciłęm się o jakąś kolejkę. Zaraz,co tu robi zabawkowa kolejka? Wszyscy troje skierowaliśmy wzrok na Sev'a. Ten zarumienił się prawie niewidocznie i zaczął wrzeszczeć( jak go jeszcze gardło nie boli?) byśmy wyszli jak natychmiast z jego komnat, bo inaczej da nam szlaban. Głupio się szczerząc chcieliśmy wyjść, ale nagle wszyscy troje, oprócz mnie, zasyczeli z bólu.
-Wzywa nas-powiedział Snape. Uśmiechnąłem się nieznacznie.
-Idźcie, tylko później powiedziecie mi jak wyglądał dobrze?!-odparłem i jak najszybciej wyszedłem z pokoi nauczyciela Eliksirów...

-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej wszystkim!:) A oto nowy rozdział. Może jest trochę za nudny, ale nie miałam jak napisać lepszego. Nie tak dawno dowiedziałam się bardzo szokujących rzeczy na temat mojego starszego brata. W końcu znalazł sobie dziewczynę!!! Byłam tym taka zdziwiona, że zapomniałam w ogóle o pisaniu... Zaczęłam rozpisywać się na temat mojej rodziny, a naprawdę chcę wiedzieć co sądzicie o tym rozdziale...Ach ta moja skleroza( a jeszcze jestem taka młoda:( ) przy opisie Vanessy zapomniałam napisać, że jest Śmierciożercą. Moja wina... Dobra kończę, miłego czytania i do następnego przeczytania^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz