2013/11/02
Rozdział 6 Zemsta
,,Harry"
Ruszyłem biegiem w kierunku swojego dormitorium. Wziąłem mapę huncwotów i z powrotem wróciłem do Pokoju Życzeń. Wszedłem do środka. Na fotelu siedział mój "ukochany" brat.
-Evans-przywitałem się. Gdy mnie usłyszał zerwał się na równe nogi.
-Ha-harry co ty tu robisz?!
Zacząłem bawić się różdżką. Gryfon cofnął się pod ścianę. Widziałem jego przerażenie.
-Nie mogę porozmawiać ze swoim bratem?-zapytałem.
-Jesteś pieskiem Voldemorta!-krzyknął nabierając pewności siebie. Zaśmiałem się.
-Naprawdę uwierzyłeś mojej byłej dziewczynie?! Chociaż wyznała ci po części prawdę. Dołączyłem do Voldemorta, ale nie jestem jego, jak to nazwałeś, pieskiem. Ja rządzę razem z nim. Jestem drugim Czarnym Panem- szeptałem na tyle głośno, by usłyszał. Przestraszył się. Muszę kiedyś podziękować Draco za zmuszanie mnie do oglądania filmów dramatycznych... Evans zaczął mi tłumaczyć, że jasna strona jest lepsza. Za dużo najadł się tych dropsów. Jednym zaklęciem rozbroiłem go, a drugim pozbawiłem przytomności. Dobra go mam już z głowy. Teraz kolej na Vanesse.
-Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego-szepnąłem. Po sprawdzeniu mapy udałem się na Wieże Astronomiczną.
-Van, co ty tu robisz?!-udałem zaskoczenie.
-Harry wystraszyłeś mnie.
-Muszę ci coś powiedzieć.Znam prawdę-powiedziałem prosto z mostu.
Zbladła.
-Jaką prawdę?-udała głupią.
-Spotykasz się z Evansem. Wiesz co mi się tylko nie podoba?! To, że mówisz mu o planach Voldemorta, a przecież wiesz co ON robi, gdy dowiaduje się o zdradzie...-szepnąłem jej do ucha. Przerażona odepchnęła mnie od siebie i pobiegła do wyjścia.
-Drętwota!-pochyliłem się nad sparaliżowanym ciałem.- Nie uciekniesz kochanie. Musisz ponieść karę-przeniosłem ją do PŻ, gdzie leżał nadal nieprzytomny Evans. Teleportowałem się z nimi do dworu Toma.
,,Tom"
Siedziałem gabinecie i rozmyślałem o Potterze. Przez tego dzieciaka niedługo zwariuję( i nadwerężę nadgarstek). Nagle przedemną pojawił się Harry z dwójką jakiś ludzi.
-Tom przyniosłem ci mojego brata, a na deser zdrajczynie-przeszedł do sedna sprawy. Kiwnąłem głową by poszedł za mną. Znaleźliśmy się w lochach. Zakuliśmy ich kajdanami do ściany. Obaj milczeliśmy.
-Musimy porozmawiać Harry-odezwałem się w końcu.
-Wiem, ale nie teraz- chciałem zaprzeczyć, ale właśnie nasi "goście" budzili się. Pierwsza otworzyła oczy dziewczyna. Gdy mnie zobaczyła upadła na kolana.
-P-panie to nie tak. Ja chciałam schwytać Pottera-wyjaśniała. Popatrzyłem na nią chłodno.
-Mam inne informacje. Jesteś zdrajczynią, a wiesz co się dzieje ze zdrajcami- spojrzała błagalnie na Harrego.
-Harry przecież cię kocham, wiesz o tym-o czym ona gada?!- Ty też mnie przecież kochasz-szepnęła. Nie wiem co wtedy poczułem. Złość, gorycz, oburzenie?! Byłem wściekły i na nią, i na Harrego. Jak on mógł pokochać kogoś takiego?!
-Nie kocham cię-odpowiedział Harry, a mi jakby ulżyło. Co się ze mną dzieje?! Nagle obudził się brat Harrego.
-Zakon Feniksa mnie znajdzie!-krzyczał jak opętany. Zaśmiałem się.
-Potter nikt ci już nie pomoże-powiedziałem.- Zabiję cię teraz albo później. To zależy od ciebie.
-Nie potrafisz mnie zabić. Piętnaście lat temu nie udało ci się, bo jestem potęż...-zaczął, ale mu przerwałem.
-Nie jesteś potężny. Nie ty mnie wtedy pokonałeś, ale twój brat. W naszych starciach zawsze ktoś ci pomagał, ale nigdy sam czegoś nie dokonałeś.
-Nie, to nie prawda. To ja jestem Chłopcem-Który-Przeżył, to ja mam bliznę nie Harry.
-Ale to ja jestem przystojniejszy!-krzyknął Harry. Przyznałbym mu rację, ale ten moment nie jest odpowiedni. Nie miałem czasu na pogawędki. Zacząłem torturować Złotego Rycerzyka. Zaraz do mnie dołączył Harry, który rzucał coraz to lepsze klątwy na tą zdrajczynie. Gdy słyszałem krzyk tej dziewczyny czułem zadowolenie. Dlaczego?! Bo to oznaczało, że Harry już nic do niej nie czuje... Cholera o czym ja myślę?! Po zaledwie godzinie tortur dwójka nastolatków byłą już u kresu wytrzymałości. Zostawiliśmy ich w lochach i poszliśmy do mojego gabinetu. Zaklęciem oczyściliśmy swoje ubrania, które były przesiąknięte krwią.
-Musimy porozmawiać-oznajmiłem.- To co wydarzyło się tamtej nocy...- było niesamowite.Tak chciałem zakończyć, ale przerwał mi Harry.
-Tak wiem. Dla ciebie to nic nie znaczy, ale ja mam do powiedzenia coś innego. Możemy o tym zapomnieć jeśli tak bardzo chcesz-dokończył i zniknął. Stałem jak słup soli. Nie mogłem uwierzyć w słowa, które powiedział chłopak. Jemu też się podobało?! Ale dlaczego uważa, że chcę o tym zapomnieć?! Przecież to nie tak miało wyglądać.
-Nie!- krzyknąłem, ale było już za późno. Aportował się do Hogwartu...
--------------------------------------------------------------
Hej! ^^ Oto nowy rozdział. Mam nadzieję, że i tym razem wam się spodoba.... Miłego czytania =)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz