Harry Potter i Lord Voldemort-złączone siły
2013/12/29
Rozdział 8 Kula ognia...
Obudziłem się w pustym łóżku. Obok mnie nie było nikogo. To był na pewno tylko sen. Demon nigdy nie wrócił... Obudziłem Draco, który nawiasem strasznie chrapał.
-Idziesz na śniadanie?-zapytałem.
-Która godzina?-zapytał zaspany.
-Mmm... 6:35, a co?
-Harry, dziś mamy zajęcia dopiero o ósmej!-krzyknął w poduszkę. Nie przejąłem się tym za bardzo i zepchnąłem go z łóżka.Popatrzył się na mnie wzrokiem mówiącym ,,To że jesteś moim przyjacielem nie powstrzyma mnie przed zabiciem cię". Posłałem mu tylko promienny uśmiech i wskazałem łazienkę. Smok powlókł się do wskazanego przez zemnie pomieszczenia, mamrocząc coś pod nosem.
Po piętnastu minutach gotowi ruszyliśmy na śniadanie. Usiedliśmy przy swoim stole.
- Kawę- jęknął Draco.-Ja.Chcę.Kawę-z każdym słowem walił głową w stół. Szybko podsunąłem mu dzbanem z owym napojem. W tym momencie wyglądał jak małe dziecko, które dostało wymarzony prezent na gwizdkę. Uśmiechnąłem się lekko. Sala zaczęła napełniać się uczniami, a gdy wszyscy usiedli na swoich miejscach, Dumbledore zaczął mówić.
-Moi drodzy mam dla was złe wieści. Evans Potter, nadzieja Czarodziejskiego Świata, zginęła- na sali zapanowała cisza.Niektórzy zemdleli. Dumbeldore mówił jeszcze żebyśmy nigdy nie tracili nadziei ble.. ble... ble... .Nagle za oknem zobaczyłem jakieś poruszenie. Niebo w jednej chwili zostało przykryte ciemnymi chmurami. Zaraz potem rozpoczęła się burza. Zerwał się silny wiatry, który otworzył wszystkie okna w Wielkiej Sali. Niektórzy zaczęli krzyczeć. Dyrektor próbował ich uspokoić, ale jakoś mu to chyba nie wychodziło. Nagle przez drzwi wszedł jakiś mężczyzna. Trzymał w prawej dłoni ogień. Jednym ruchem rzucił go we mnie. Płomień zatrzymał się kilka centymetry od mojej twarzy. Zaczął przeobrażać się w jakiś napis. Po kilku sekundach mogłem go w pełni przeczytać.
-Kocham Cię-przeczytałem szeptem, ale na tyle głośno by usłyszał to Draco.
-Jestem hetero zapomniałeś?!-zapytał zdziwiony Smok. Spojrzałem na niego z politowaniem i tylko pokręciłem głową. Mój wzrok od razu powędrował do nowo przybyłego chłopaka. Czyli to mi się nie śniło. Wrócił. Mój Demon wrócił...
-Dumbledore twoje zabezpieczenia są dość liche-odezwał się Demon.
-Na to wygląda. Radziłbym ci stąd w tej chwili odejść, bo inaczej wezwę Aurorów.-odezwał się chłodno dyrektorek. Czarnowłosy tylko się zaśmiał. Ruszył w moim kierunku nadal się szczerząc.
-Wybaczysz mi?!-zapytał. Już chciałem odpowiedzieć, ale Draco wskazał na zegar wiszący na ścianie.
-Nie-odpowiedziałem zabierając swoją torbę. Zobaczyłem jego smutną minę.
-Czemu?-zapytał nie spuszczając ze mnie wzroku. Uśmiechnąłem się do niego.
-Bo za 5 min mam Eliksiry-odparłem poważnie. Demon roześmiał się głośno.
-Odpowiedz. Jakby co to obronię cię przed tym nauczycielem-powiedział.
-Na prawdę?! Jesteś kochany. Ale wracając do twojego pytania to tak. Wybaczam ci-odpowiedziałem. Nagle poczułem jak Demon łapie mnie w pasie i okręca wokół siebie.
-Puść mnie ty..!-krzyknąłem, ale nie dokończyłem, bo moje usta zaatakował Demon. Całowaliśmy się zupełnie zapominając i tym, że musimy oddychać. W końcu oderwaliśmy si e od siebie.
-Muszę już iść. Od pięciu minut mam lekcję eliksirów.
-Idę z tobą muszę cię przecież obronić przed tym twoim profesorem. W ogóle kto to jest?-zapytał Demon.
-Severus Snape.
-Nie idę!-krzyknął chłopak zatrzymując się raptownie.
-Czemu?
-Bo to Snape. On jest przerażający. A w ogóle widziałeś te jego "włosy"? On ich nawet nie myje-otrząsł się teatralnie. Uśmiechnąłem się.
-To mój ojciec chrzestny-powiedziałem dalej idąc.
-Aaa to zmienia postać rzeczy. Ten Snape to cudowny człowiek. Takiego mężczyznę to szukać ze świecą-zaczął mówić Demon.
-Dobra pójdę już sam. Spotkamy się później, dobrze?-zapytałem z uśmiechem. Chłopak spojrzał na mnie z wdzięcznością.
-Jesteś cudowny Harry!!!-krzyknął. Pocałował mnie szybko i teleportował się gdzieś. Z uśmiechem na ustach poszedłem na lekcję.
Na pewno dostanę szlaban, ale co tam. Najważniejsze, że ON wrócił, ale czy na pewno czuję do niego to samo co kiedyś?! A Tom?! Przecież do niego też coś czuję i może to uczucie do Marvolo jest silniejsze niż do Demona?! Cholera co za bzdury. Tom nie odwzajemnia moich uczuć więc to bezsensu bym nad tym w ogóle rozmyślał. Kocham Demona...chyba.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka^^ Wróciłam i mam nadzieję, że na bardzo długo. Liczę na wiele komentarzy =) W tekście mogą pojawić się błędy. Wybaczycie mi to?! Do następnego przeczytania. Pozdrowionka:*
2013/12/07
WAŻNE!!!
Zastanawiam się nad usunięciem tego bloga. Ale dam szansę czytającym tego bloga. Do końca grudnia macie szansę przekonać mnie do nieusunięcia opowiadania. Naprawdę przywiązałam się do niego i z bólem serca piszę tę notkę. Jeśli naprawdę podoba wam się ten blog, nie pozwólcie mi na usunięcie go!!!
2013/12/01
...
Na jakiś czas opuszczę tego bloga. Zaczęłam pisać kolejnego bloga.Tym razem sama. Gorąco zapraszam na niego ( http://vanessapric.blogspot.com/ ) Zawiesiłam tego bloga przez trzeci powód, którego nie chciałam pisać, ale zmusiliście mnie do tego. Z dnia na dzień statystyka tej strona wzrastała, ale komentarze nie pojawiały się. I właśnie przez to moja wena podupadała. Nie obwiniam was! Tylko mam do was mały żal... :/ Na pewno kiedyś wrócę, jeśli ktoś w ogóle będzie czekał na dalsze losy Harrego i Toma...
2013/11/23
Zaiweszam...
Przykro mi, ale muszę zawiesić bloga do nieodwołania.... Powody są dwa. Po pierwsze moja wena odleciała w siną dal, a po drugie założyłam z moją siostrą bloga( http://bajkinieistnieja.blogspot.com/ ). Mam nadzieję, że będziecie cierpliwie czekać na dalszy los Harry'ego i Tom'a. :'(
2013/11/02
Rozdział 7 Damon
"Harry Potter"
Dlaczego powiedziałem Tomowi że mi się podobało?! Na pewno się tylko ośmieszyłem, ale wtedy nie wiedziałem jak mam się zachować. Nie chciałem usłyszeć że tamta noc nic nie znaczyła... Nagle usłyszałem jak do mojego pokoju ktoś wchodzi.
-Vanessa zniknęła- powiedział Draco. W jego głosie nie słychać było ani krzty zmartwienia. No cóż od samego początku nie był pozytywnie nastawiony do dziewczyny, ale starał się ją tolerować ze względu na mnie. Ona sama myślała że stał się jej przyjacielem. Melinie, jaka ona była naiwna.
-Wiem, sam ją porwałem-oznajmiłem spokojnie. Popatrzył na mnie zdziwiony. -Sam się dowiesz na najbliższym zebraniu.
-W końcu!- uśmiechnął się i rzucił się na moje łóżko.- Miałem jej już dość. Jeszcze tylko został Potter i możemy zacząć nasz plan- zaśmiał się.
-Właśnie Smoku. Potter w tym momencie gnije w lochach Czarnego Pana- starałem powiedzieć to radośnie, ale sama myśl o Tomu powodowała to co powodowała.
-Co się dzieje?!-zapytał od razu. Jak on mnie dobrze zna. Tylko szkoda, że dopiero teraz się tym pochwialił, a nie rok temu na Boże Narodzenie. Naprawdę nie wiem dlaczego kupił mi ten cholerny zestaw do robienia branzoletek dla przyjaciół. Mówił wtedy, że chce dostać odemnie bransoletkę. Kurwa ile ja się namęczyłem, by te malutkie kuleczki nawlec na nitkę...!
-Przespałem się z Voldemortem-oznajmiłem. Wtedy usłyszłame jak Malfoy spada z łóżka.
-Ale...ale jak. to....co....kiedy...-mówił chaotycznie.- Czyś ty do reszty zgłupiał!?-krzyknął wreszcie.
-Tak wiem to było cholernie głupie z mojej strony, ale samo tak wyszło... I wiesz co jest najgorsze? Podobało mi się-szepnąłem. Smok wszedł spowrotem na moje łóżko i przytulił do siebie.
-To nic złego. No chyba, że chodzi o Czarnych Panów. Wtedy jest bardzo duży problem, ale poradzimy sobie- on nawet nie potrafi mnie pocieszyć! Nagle poderwał się tak jakby sobie coś przypomniał. -Zapomniałem ci powiedzieć. Jakiś Demon do ciebie przyjechał. Miałem go zawołać jak ci powiem, więc poczekaj zaraz wrócę- wyszedł, a ja zostałem sam.
Nie to niemożliwe. Przecież on zniknął! Dlaczego znów wrócił?! Nagle drzwi otwarły się ponownie. Do pokoju ktoś wszedł Nawet nie spojrzałem w tamtą stronę.
-Harry przepraszam.Wybacz mi- ktoś szeptał mi te słowa do ucha. Ciepły oddech owinął moją szyję. Dreszcz przebiegł mi po plechach.
-Dlaczego mam ci wybczyć. Zostwiłeś mnie. Minął rok, a ty dopiero teraz przychodzisz?!-zapytałem i mimo woli spojrzałem na chłopaka. Był tak samo piękny jak go zapamiętałem. Jego czarne włosy muskały jego bladą skórę, a jego niebieskie oczy przyciągały. Te same które tak bardzo kochałem.
-Nie chciałem cię opuszczać, ale musiałem. Powiem ci całą prawdę, ale proszę wysłuchaj mnie do końca- gdy przytaknąłem zaczął ponownie mówić.- Rok temu wstąpiłem w szeregi Czarnego Pana. W tamten dzień kiedy zniknąłem, chciałem ci wyznać prawdę.Jednak dostałem misję. Musiałem wyjechać do Ameryki. Nie miałem czasu ci o tym powiedzieć. Przepraszam. Teraz możesz mnie znienawidzieć do końca świata i trzech dni, tak dla pewności, że już koniec- zakończył poważnie. Nie mogłem się powstrzymać i wybuchnąłem śmiechem. Zawsze potrafił mnie rozbawić.
-Ale ty jesteś idiotą-stwierdziłęm w końcu. -Rozumiem już wszystko, ale nie znienawidzę cię za to, że jesteś Śmierciożecą...
-Jednym z najlepszych-uściślił. Uśmiechnąłem się.
-Sam przystąpiłem do Voldemorta- zobaczyłem jego zdziwienie, a potem przerażnie.
-Harry ty głupi dzieciaku, to niebezpieczne!-zaczął krzyczeć. Tsa wiedziałem że tak będzie. Krzyczałby tak dalej ale w końcu przerwal, gdy poczuł jak go całuję. -Czyli mi przebaczasz?-zapytał, gdy się od siebie oderwalismy.
-Powiedziałbym tak, ale chcę zobaczyć jak się starasz o moje przebaczenie-uśmiechnąłem się złośliwie.
-Nie rób mi tego-jękną Damon.
-A właśnie że zro...-przerwałem, bo poczułem ponownie wargi Damona na swoich. Nie przerwałem pocałunku. Tak bardzo za nim tęskniłem...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Napisałam go dzisiaj. Tak wiem, że krótki, ale następne wydarzenia chciałem zrobić w nowym rozdziale. Mam nadzieję, że mnie za to nie zabijecie( naprawdę chciałabym jeszcze pożyć). Do następnego przeczytania ^^
Rozdział 6 Zemsta
,,Harry"
Ruszyłem biegiem w kierunku swojego dormitorium. Wziąłem mapę huncwotów i z powrotem wróciłem do Pokoju Życzeń. Wszedłem do środka. Na fotelu siedział mój "ukochany" brat.
-Evans-przywitałem się. Gdy mnie usłyszał zerwał się na równe nogi.
-Ha-harry co ty tu robisz?!
Zacząłem bawić się różdżką. Gryfon cofnął się pod ścianę. Widziałem jego przerażenie.
-Nie mogę porozmawiać ze swoim bratem?-zapytałem.
-Jesteś pieskiem Voldemorta!-krzyknął nabierając pewności siebie. Zaśmiałem się.
-Naprawdę uwierzyłeś mojej byłej dziewczynie?! Chociaż wyznała ci po części prawdę. Dołączyłem do Voldemorta, ale nie jestem jego, jak to nazwałeś, pieskiem. Ja rządzę razem z nim. Jestem drugim Czarnym Panem- szeptałem na tyle głośno, by usłyszał. Przestraszył się. Muszę kiedyś podziękować Draco za zmuszanie mnie do oglądania filmów dramatycznych... Evans zaczął mi tłumaczyć, że jasna strona jest lepsza. Za dużo najadł się tych dropsów. Jednym zaklęciem rozbroiłem go, a drugim pozbawiłem przytomności. Dobra go mam już z głowy. Teraz kolej na Vanesse.
-Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego-szepnąłem. Po sprawdzeniu mapy udałem się na Wieże Astronomiczną.
-Van, co ty tu robisz?!-udałem zaskoczenie.
-Harry wystraszyłeś mnie.
-Muszę ci coś powiedzieć.Znam prawdę-powiedziałem prosto z mostu.
Zbladła.
-Jaką prawdę?-udała głupią.
-Spotykasz się z Evansem. Wiesz co mi się tylko nie podoba?! To, że mówisz mu o planach Voldemorta, a przecież wiesz co ON robi, gdy dowiaduje się o zdradzie...-szepnąłem jej do ucha. Przerażona odepchnęła mnie od siebie i pobiegła do wyjścia.
-Drętwota!-pochyliłem się nad sparaliżowanym ciałem.- Nie uciekniesz kochanie. Musisz ponieść karę-przeniosłem ją do PŻ, gdzie leżał nadal nieprzytomny Evans. Teleportowałem się z nimi do dworu Toma.
,,Tom"
Siedziałem gabinecie i rozmyślałem o Potterze. Przez tego dzieciaka niedługo zwariuję( i nadwerężę nadgarstek). Nagle przedemną pojawił się Harry z dwójką jakiś ludzi.
-Tom przyniosłem ci mojego brata, a na deser zdrajczynie-przeszedł do sedna sprawy. Kiwnąłem głową by poszedł za mną. Znaleźliśmy się w lochach. Zakuliśmy ich kajdanami do ściany. Obaj milczeliśmy.
-Musimy porozmawiać Harry-odezwałem się w końcu.
-Wiem, ale nie teraz- chciałem zaprzeczyć, ale właśnie nasi "goście" budzili się. Pierwsza otworzyła oczy dziewczyna. Gdy mnie zobaczyła upadła na kolana.
-P-panie to nie tak. Ja chciałam schwytać Pottera-wyjaśniała. Popatrzyłem na nią chłodno.
-Mam inne informacje. Jesteś zdrajczynią, a wiesz co się dzieje ze zdrajcami- spojrzała błagalnie na Harrego.
-Harry przecież cię kocham, wiesz o tym-o czym ona gada?!- Ty też mnie przecież kochasz-szepnęła. Nie wiem co wtedy poczułem. Złość, gorycz, oburzenie?! Byłem wściekły i na nią, i na Harrego. Jak on mógł pokochać kogoś takiego?!
-Nie kocham cię-odpowiedział Harry, a mi jakby ulżyło. Co się ze mną dzieje?! Nagle obudził się brat Harrego.
-Zakon Feniksa mnie znajdzie!-krzyczał jak opętany. Zaśmiałem się.
-Potter nikt ci już nie pomoże-powiedziałem.- Zabiję cię teraz albo później. To zależy od ciebie.
-Nie potrafisz mnie zabić. Piętnaście lat temu nie udało ci się, bo jestem potęż...-zaczął, ale mu przerwałem.
-Nie jesteś potężny. Nie ty mnie wtedy pokonałeś, ale twój brat. W naszych starciach zawsze ktoś ci pomagał, ale nigdy sam czegoś nie dokonałeś.
-Nie, to nie prawda. To ja jestem Chłopcem-Który-Przeżył, to ja mam bliznę nie Harry.
-Ale to ja jestem przystojniejszy!-krzyknął Harry. Przyznałbym mu rację, ale ten moment nie jest odpowiedni. Nie miałem czasu na pogawędki. Zacząłem torturować Złotego Rycerzyka. Zaraz do mnie dołączył Harry, który rzucał coraz to lepsze klątwy na tą zdrajczynie. Gdy słyszałem krzyk tej dziewczyny czułem zadowolenie. Dlaczego?! Bo to oznaczało, że Harry już nic do niej nie czuje... Cholera o czym ja myślę?! Po zaledwie godzinie tortur dwójka nastolatków byłą już u kresu wytrzymałości. Zostawiliśmy ich w lochach i poszliśmy do mojego gabinetu. Zaklęciem oczyściliśmy swoje ubrania, które były przesiąknięte krwią.
-Musimy porozmawiać-oznajmiłem.- To co wydarzyło się tamtej nocy...- było niesamowite.Tak chciałem zakończyć, ale przerwał mi Harry.
-Tak wiem. Dla ciebie to nic nie znaczy, ale ja mam do powiedzenia coś innego. Możemy o tym zapomnieć jeśli tak bardzo chcesz-dokończył i zniknął. Stałem jak słup soli. Nie mogłem uwierzyć w słowa, które powiedział chłopak. Jemu też się podobało?! Ale dlaczego uważa, że chcę o tym zapomnieć?! Przecież to nie tak miało wyglądać.
-Nie!- krzyknąłem, ale było już za późno. Aportował się do Hogwartu...
--------------------------------------------------------------
Hej! ^^ Oto nowy rozdział. Mam nadzieję, że i tym razem wam się spodoba.... Miłego czytania =)
2013/10/28
Rozdział 5 Znalazłem twój album!
Narracja trzecioosobowa
Nazajutrz Harry odwiedził Toma. Od razu jak wszedł do jego gabinetu oberwał klątwą. Po "miłym" przywitaniu zabrali się za poważniejsze sprawy...
,,Tom"
Powinniśmy teraz omawiam z Potterem plany przejęcie ministerstwa. Właśnie powinniśmy, ale ten bachor co chwila zagląda pod szafę. Czego on tam szuka?!
-Potter siedź na dupie i słuchaj, a nie grzeb mi po szafkach!-warknąłem w końcu. W tym samym czasie Harry wyciągną coś spod szafy.
-Znalazłem twój album!-krzyknął szczęśliwy. Zamarłem. Jeśli znalazł TEN album to po mnie. Mówiłem tym cholernym skrzatom że mają się go pozbyć!
-Nie otwieraj tego!
-Za późno...-zachichotał złośliwie. To koniec wielkiego Lorda Voldemorta...
Otworzył na pierwszej stronie. Byłem tam ja i moi pierwsi śmierciożercy.
-Kto to?!
Uśmiechnąłem się słabo na samo wspomnienie o NICH. Ich jedynych mogłem nazwać przyjaciółmi. Czy za nimi tęsknię?!Tak jak najbardziej. Nie powiedziałem im tego choć miałem tyle okazji. Na naszym ostatnim spotkaniu wściekłem się na nich. Oni nie chcieli być nieśmiertelni. A ja tak bardzo pragnąłem nie być w tym wszystkim sam.
-Kto to jest?!-powtórzył Harry. Chyba się zaciąłem.
-To moi pierwsi śmierciożercy- odpowiedziałem chłodno
-Ale tutaj się uśmiechasz i wygłupiasz z nimi. To byli twoi przyjaciele prawda?-zapytał. Nie odpowiedziałem...-Co się z nimi stało?!
-Nie wiem-skłamałem.
-Kłamiesz- skurczybyk mnie przejrzał.- dlaczego ich nie odwiedzisz?-zapytał
-Dla nich już zapewne nie istnieje- szepnąłem cicho.
-Dobra koniec na dzisiaj. Musimy się napić-powiedział i przywołał Ognistą.Powinienem mu podziękować za zmianę tematu, ale jestem Mrocznym Lordem ja nigdy nie dziękuję. Po kilkunastu butelkach zrobiło się o wiele lepiej. Nie powiem, młody Potter ma mocną głowę. Nagle zobaczyłem jak Potter chce wejść na szafę. Szybko podbiegłem do niego ściągnąłem go z powrotem. Niefortunnie spadł na mnie. Patrzeliśmy sobie w oczy. Miał takie niesamowicie zielone oczy, niczym Avada.
-Masz piękne oczy-szepnąłem nieświadomie.
-Ty też-odparł i pocałował mnie. Dlaczego tego nie przerwałem?! Nie wiem, ale jedno wiem na pewno. Podobało mi się. Po chwili poczułem jak przenosimy się do łóżka.
Nazajutrz gdy się obudziłem leżałem nago w swoim łóżku przytulając kogoś. Czując ciepło przytuliłem sie to tego czegoś. Po chwili odskoczyłem jak oparzony. Tym KIMŚ był Harry! Na Merlina przespałem się z Potterem... Wtedy wszystko sobie przypomniałem. Potter przebudził się w tym samym czasie. Popatrzy najpierw na mnie potem na siebie. Nagle zobaczyłem jego oczy wyrażające przerażenie.
-Czy my...?!-spytał. Pokiwałem tylko głową. Czy żałowałem tej nocy?! Nie ale nie mogłem tego powiedzieć. Po prostu nie mogłem.
Po 15 min Harry znikł. Wrócił do Hogwartu. Ja cały czas rozmyślam o TEJ nocy. Na samą myśl przechodził po mnie dreszcze podniecenia i niestety kilka razy dziennie musiałem brać prysznic. Ale wtedy nie wiedziałem, że tamta noc wszystko zmieni...
Narracja trzecioosobowa
Minęły dwa dni, a Harry nadał nie odzywał się do Toma. Nie mógł zrozumieć samego siebie. Podobało mu się WTEDY ale przecież miał Vanesse. Właśnie jeśli o nią chodzi to zachowuje się od jakiegoś czasu dość dziwnie. Wymykała się zawsze kiedy miała czas. Któregoś dnia Harry poszedł za nią pod zaklęciem kameleona.
,,Harry"
\ Szła do pokoju Życzeń. Po co ona w ogóle tu przyszła. nagle przed nią pojawiły się drzwi. Weszłem za nią i to co tam zobaczyłem zabolało mnie. Spotykała się z moim cholernym braciszkiem. Widziałem jak się całują i pragnąłem teraz pozabijać i ją, i mojego brata. Ale nie dla tego że byłem zazdrosny.Choć sam się zdziwiłem, ale chciałem ją zabić ,bo właśnie wyjawiała nasze sekrety Evansowi!!! Zabiję sukę.
-Van co się stało?-zapytał i przytulił ja do siebie.
-Śmierciożercy chcą cię złapać-wyznała. No i plan Toma poszedł się jebać-pomyślałem i przed oczami pojawiły się sceny z TEJ nocy. Nagle poczułem jak robi mi się ciasno w bokserkach. Kurwa nie czas teraz na to!
-Nic mi nie zrobią. Jestem Wybrańcem dam sobie radę-powiedział.
Vanessa nie mogła zaprzeczyć, bo byłam pod przysięgą wieczystą. W tej chwili dziękowałem sam sobie, że zabezpieczyłem się na taką ewentualność.
-Co z Harrym?-zapytał, a ja zdziwiłem się. Dlaczego o mnie pyta?! Przecież on mnie nienawidzi...- Czy dołączył już do Voldemorta?!-skąd on wie?!
-Przykro mi-szepnęła.
-Chce zostać sam-odparł. Vanessa wyszła a ja za nią. Wymyśliłem już zemstę. Nikt nie będzie robił ze mnie durnia...
--------------------------------------------------------------------------------------------
Sorki, że nie dodałam wczoraj, ale internet wyłączył mi mój starzy brat...Mam nadzieję, że spodoba wam się ten rozdział. Do następnego przeczytania ^^
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)