2013/12/29

Rozdział 8 Kula ognia...



Obudziłem się w pustym łóżku. Obok mnie nie było nikogo. To był na pewno tylko sen. Demon nigdy nie wrócił... Obudziłem Draco, który nawiasem strasznie chrapał.
-Idziesz na śniadanie?-zapytałem.
-Która godzina?-zapytał zaspany.
-Mmm... 6:35, a co?
-Harry, dziś mamy zajęcia dopiero o ósmej!-krzyknął w poduszkę. Nie przejąłem się tym za bardzo i zepchnąłem go z łóżka.Popatrzył się na mnie wzrokiem mówiącym ,,To że jesteś moim przyjacielem nie powstrzyma mnie przed zabiciem cię". Posłałem mu tylko promienny uśmiech i wskazałem łazienkę. Smok powlókł się do wskazanego przez zemnie pomieszczenia, mamrocząc coś pod nosem.
Po piętnastu minutach gotowi ruszyliśmy na śniadanie. Usiedliśmy przy swoim stole.
- Kawę- jęknął Draco.-Ja.Chcę.Kawę-z każdym słowem walił głową w stół. Szybko podsunąłem mu dzbanem z owym napojem. W  tym momencie wyglądał jak małe dziecko, które dostało wymarzony prezent na gwizdkę. Uśmiechnąłem się lekko. Sala zaczęła napełniać  się uczniami, a gdy wszyscy usiedli na swoich miejscach, Dumbledore zaczął mówić.
-Moi drodzy mam dla was złe wieści. Evans Potter, nadzieja Czarodziejskiego Świata, zginęła- na sali zapanowała cisza.Niektórzy zemdleli. Dumbeldore mówił jeszcze żebyśmy nigdy nie tracili nadziei ble.. ble... ble... .Nagle za oknem zobaczyłem jakieś poruszenie. Niebo w jednej chwili zostało przykryte ciemnymi chmurami. Zaraz potem rozpoczęła się burza. Zerwał się silny wiatry, który otworzył wszystkie okna w Wielkiej Sali. Niektórzy zaczęli krzyczeć. Dyrektor próbował ich uspokoić, ale jakoś mu to chyba nie wychodziło. Nagle przez drzwi wszedł jakiś mężczyzna. Trzymał w prawej dłoni ogień. Jednym ruchem rzucił go we mnie. Płomień zatrzymał się kilka centymetry od mojej twarzy. Zaczął przeobrażać się w jakiś napis. Po kilku sekundach mogłem go w pełni przeczytać.
-Kocham Cię-przeczytałem szeptem, ale na tyle głośno by usłyszał to Draco.
-Jestem hetero zapomniałeś?!-zapytał zdziwiony Smok. Spojrzałem na niego z politowaniem i tylko pokręciłem głową. Mój wzrok od razu powędrował do nowo przybyłego chłopaka. Czyli to mi się nie śniło. Wrócił. Mój Demon wrócił...
-Dumbledore twoje zabezpieczenia są dość liche-odezwał się Demon.
-Na to wygląda. Radziłbym ci stąd w tej chwili odejść, bo inaczej wezwę Aurorów.-odezwał się chłodno dyrektorek. Czarnowłosy tylko się zaśmiał. Ruszył w moim kierunku nadal się szczerząc.
-Wybaczysz mi?!-zapytał. Już chciałem odpowiedzieć, ale Draco wskazał na zegar wiszący na ścianie.
-Nie-odpowiedziałem zabierając swoją torbę. Zobaczyłem jego smutną minę.
-Czemu?-zapytał nie spuszczając ze mnie wzroku. Uśmiechnąłem się do niego.
-Bo za 5 min mam Eliksiry-odparłem poważnie. Demon roześmiał się głośno.
-Odpowiedz. Jakby co to obronię cię przed tym nauczycielem-powiedział.
-Na prawdę?! Jesteś kochany. Ale wracając do twojego pytania to tak. Wybaczam ci-odpowiedziałem. Nagle poczułem jak Demon łapie mnie w pasie i okręca wokół siebie.
-Puść mnie ty..!-krzyknąłem, ale nie dokończyłem, bo moje usta zaatakował Demon. Całowaliśmy się zupełnie zapominając i tym, że musimy oddychać. W końcu oderwaliśmy si e od siebie.
-Muszę już iść. Od pięciu minut mam lekcję eliksirów.
-Idę z tobą muszę cię przecież obronić przed tym twoim profesorem. W ogóle kto to jest?-zapytał Demon.
-Severus Snape.
-Nie idę!-krzyknął chłopak zatrzymując się raptownie.
-Czemu?
-Bo to Snape. On jest przerażający. A  w ogóle widziałeś te jego "włosy"? On ich nawet nie myje-otrząsł się teatralnie. Uśmiechnąłem się.
-To mój ojciec chrzestny-powiedziałem dalej idąc.
-Aaa to zmienia postać rzeczy. Ten Snape to cudowny człowiek. Takiego mężczyznę to szukać ze świecą-zaczął mówić Demon.
-Dobra pójdę już sam. Spotkamy się później, dobrze?-zapytałem z uśmiechem. Chłopak spojrzał na mnie z wdzięcznością.
-Jesteś cudowny Harry!!!-krzyknął. Pocałował mnie szybko i teleportował się gdzieś. Z uśmiechem na ustach poszedłem na lekcję.
 Na pewno dostanę szlaban, ale co tam. Najważniejsze, że ON  wrócił, ale czy na pewno czuję do niego to samo co kiedyś?!  A Tom?! Przecież do niego też coś czuję i może to uczucie do Marvolo jest silniejsze niż  do Demona?! Cholera co za bzdury. Tom nie odwzajemnia moich uczuć więc to bezsensu bym nad  tym w ogóle rozmyślał. Kocham Demona...chyba.



---------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka^^ Wróciłam i mam nadzieję, że na bardzo długo. Liczę na wiele komentarzy =) W tekście mogą pojawić się błędy. Wybaczycie mi to?! Do następnego przeczytania. Pozdrowionka:*

2013/12/07

WAŻNE!!!

Zastanawiam się nad usunięciem tego bloga. Ale dam szansę czytającym tego bloga. Do końca grudnia macie szansę przekonać mnie do nieusunięcia opowiadania. Naprawdę przywiązałam się do niego i z bólem serca piszę tę notkę. Jeśli naprawdę podoba wam się ten blog, nie pozwólcie mi na usunięcie go!!!

2013/12/01

...

Na jakiś czas opuszczę tego bloga. Zaczęłam pisać kolejnego bloga.Tym razem sama. Gorąco zapraszam na niego ( http://vanessapric.blogspot.com/ )  Zawiesiłam tego bloga przez trzeci powód, którego nie chciałam pisać, ale zmusiliście mnie do tego. Z dnia na dzień statystyka tej strona wzrastała, ale komentarze nie pojawiały się. I właśnie przez to moja wena podupadała. Nie obwiniam was! Tylko mam do was mały żal... :/  Na pewno kiedyś wrócę, jeśli ktoś w ogóle będzie czekał na dalsze losy Harrego i Toma...

2013/11/23

Zaiweszam...

Przykro mi, ale muszę zawiesić bloga do nieodwołania.... Powody są dwa. Po pierwsze moja wena odleciała w siną dal, a po drugie założyłam z moją siostrą bloga( http://bajkinieistnieja.blogspot.com/ ). Mam nadzieję, że będziecie cierpliwie czekać na dalszy los Harry'ego i Tom'a. :'(

2013/11/02

Rozdział 7 Damon



              "Harry Potter"


Dlaczego powiedziałem Tomowi że mi się podobało?! Na pewno się tylko ośmieszyłem, ale wtedy  nie wiedziałem jak mam się zachować. Nie chciałem usłyszeć że tamta noc nic nie znaczyła... Nagle usłyszałem jak do mojego pokoju ktoś wchodzi.
-Vanessa zniknęła- powiedział Draco. W jego głosie nie słychać było ani krzty zmartwienia. No cóż od samego początku nie był pozytywnie nastawiony do dziewczyny, ale starał się ją tolerować ze względu na mnie. Ona sama myślała że stał się jej przyjacielem. Melinie, jaka ona była naiwna.
-Wiem, sam ją porwałem-oznajmiłem spokojnie. Popatrzył na mnie zdziwiony. -Sam się dowiesz na najbliższym zebraniu.
-W końcu!- uśmiechnął się i rzucił się na moje łóżko.- Miałem jej już dość. Jeszcze tylko został Potter i możemy zacząć nasz plan- zaśmiał się.
-Właśnie Smoku. Potter w tym momencie gnije w lochach Czarnego Pana- starałem powiedzieć to radośnie, ale sama myśl o Tomu powodowała to co powodowała.
-Co się dzieje?!-zapytał od razu. Jak on mnie dobrze zna. Tylko szkoda, że dopiero teraz się tym pochwialił, a nie rok temu na Boże Narodzenie. Naprawdę nie wiem dlaczego kupił mi ten cholerny zestaw do robienia branzoletek dla przyjaciół. Mówił wtedy, że chce dostać odemnie bransoletkę. Kurwa ile ja się namęczyłem, by te malutkie kuleczki nawlec na nitkę...!
-Przespałem się z Voldemortem-oznajmiłem. Wtedy usłyszłame jak Malfoy spada z łóżka.
-Ale...ale jak. to....co....kiedy...-mówił chaotycznie.- Czyś ty do reszty zgłupiał!?-krzyknął wreszcie.
-Tak wiem to było cholernie głupie z mojej strony, ale samo tak wyszło... I wiesz co jest najgorsze? Podobało mi się-szepnąłem. Smok wszedł spowrotem na moje łóżko i przytulił do siebie.
-To nic złego. No chyba, że chodzi o Czarnych Panów. Wtedy jest bardzo duży problem, ale poradzimy sobie- on nawet nie potrafi mnie pocieszyć! Nagle poderwał się tak jakby sobie coś przypomniał. -Zapomniałem ci powiedzieć. Jakiś Demon do ciebie przyjechał. Miałem go zawołać jak ci powiem, więc poczekaj zaraz wrócę- wyszedł, a ja zostałem sam.
Nie to niemożliwe. Przecież on zniknął! Dlaczego znów wrócił?! Nagle drzwi otwarły się ponownie. Do pokoju ktoś wszedł Nawet nie spojrzałem w tamtą stronę.
-Harry przepraszam.Wybacz mi- ktoś szeptał mi te słowa do ucha. Ciepły oddech owinął moją szyję. Dreszcz przebiegł mi po plechach.
-Dlaczego mam ci wybczyć. Zostwiłeś mnie. Minął rok, a ty dopiero teraz przychodzisz?!-zapytałem i mimo woli spojrzałem  na chłopaka. Był tak samo piękny jak go zapamiętałem. Jego czarne włosy muskały jego bladą skórę, a jego niebieskie oczy przyciągały. Te same które tak bardzo kochałem.
-Nie chciałem cię opuszczać, ale musiałem. Powiem ci całą prawdę, ale proszę wysłuchaj mnie do końca- gdy przytaknąłem zaczął ponownie mówić.- Rok temu wstąpiłem w szeregi Czarnego Pana. W tamten dzień kiedy zniknąłem, chciałem ci wyznać prawdę.Jednak dostałem misję. Musiałem wyjechać do Ameryki. Nie miałem czasu ci o tym powiedzieć. Przepraszam. Teraz możesz mnie znienawidzieć do końca świata i trzech dni, tak dla pewności, że już koniec- zakończył poważnie. Nie mogłem się powstrzymać i wybuchnąłem śmiechem. Zawsze potrafił mnie rozbawić.
-Ale ty jesteś idiotą-stwierdziłęm w końcu. -Rozumiem już wszystko, ale nie znienawidzę cię za to, że jesteś Śmierciożecą...
-Jednym z najlepszych-uściślił. Uśmiechnąłem się.
-Sam przystąpiłem do Voldemorta- zobaczyłem jego zdziwienie, a potem przerażnie.
-Harry ty głupi dzieciaku, to niebezpieczne!-zaczął krzyczeć. Tsa wiedziałem że tak będzie. Krzyczałby tak dalej ale w końcu przerwal, gdy poczuł jak go całuję. -Czyli mi przebaczasz?-zapytał, gdy się od siebie oderwalismy.
-Powiedziałbym tak, ale chcę zobaczyć jak się starasz o moje przebaczenie-uśmiechnąłem się złośliwie.
-Nie rób mi tego-jękną Damon.
-A właśnie że zro...-przerwałem, bo poczułem ponownie wargi Damona na swoich. Nie przerwałem pocałunku. Tak bardzo za nim tęskniłem...

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Napisałam go dzisiaj. Tak wiem, że krótki, ale następne wydarzenia chciałem zrobić w nowym rozdziale. Mam nadzieję, że mnie za to nie zabijecie( naprawdę chciałabym jeszcze pożyć). Do następnego przeczytania ^^

Rozdział 6 Zemsta



                                      ,,Harry"

Ruszyłem biegiem w kierunku swojego dormitorium. Wziąłem mapę huncwotów i z powrotem wróciłem do Pokoju Życzeń. Wszedłem do środka. Na fotelu siedział mój "ukochany" brat.
-Evans-przywitałem się. Gdy mnie usłyszał zerwał się na równe nogi.
-Ha-harry co ty tu robisz?!
Zacząłem bawić się różdżką. Gryfon cofnął się pod ścianę. Widziałem jego przerażenie.
-Nie mogę porozmawiać ze swoim bratem?-zapytałem.
-Jesteś pieskiem Voldemorta!-krzyknął nabierając pewności siebie. Zaśmiałem się.
-Naprawdę uwierzyłeś mojej byłej dziewczynie?! Chociaż wyznała ci po części prawdę. Dołączyłem do Voldemorta, ale nie jestem jego, jak to nazwałeś, pieskiem. Ja rządzę razem z nim. Jestem drugim Czarnym Panem- szeptałem na tyle głośno, by usłyszał. Przestraszył się. Muszę kiedyś podziękować Draco za zmuszanie mnie do oglądania filmów dramatycznych... Evans zaczął mi tłumaczyć, że jasna strona jest lepsza. Za dużo najadł się tych dropsów. Jednym zaklęciem rozbroiłem go, a drugim pozbawiłem przytomności. Dobra go mam już z głowy. Teraz kolej na Vanesse.
-Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego-szepnąłem. Po sprawdzeniu mapy udałem się na Wieże Astronomiczną.
-Van, co ty tu robisz?!-udałem zaskoczenie.
-Harry wystraszyłeś mnie.
-Muszę ci coś powiedzieć.Znam prawdę-powiedziałem prosto z mostu.
Zbladła.
-Jaką prawdę?-udała głupią.
-Spotykasz się z Evansem. Wiesz co mi się tylko nie podoba?! To, że mówisz mu o planach Voldemorta, a przecież wiesz co ON robi, gdy dowiaduje się o zdradzie...-szepnąłem jej do ucha. Przerażona odepchnęła mnie od siebie i pobiegła do wyjścia.
-Drętwota!-pochyliłem się nad sparaliżowanym ciałem.- Nie uciekniesz kochanie. Musisz ponieść karę-przeniosłem ją do PŻ, gdzie leżał nadal nieprzytomny Evans. Teleportowałem się z nimi do dworu Toma. 


                        ,,Tom"

Siedziałem gabinecie i rozmyślałem o Potterze. Przez tego dzieciaka niedługo zwariuję( i nadwerężę nadgarstek).  Nagle przedemną  pojawił się Harry z dwójką jakiś ludzi.
-Tom przyniosłem ci mojego brata, a na deser zdrajczynie-przeszedł do sedna sprawy. Kiwnąłem głową by poszedł za mną. Znaleźliśmy się w lochach. Zakuliśmy ich kajdanami do ściany. Obaj milczeliśmy.
-Musimy porozmawiać Harry-odezwałem się w końcu.
-Wiem, ale nie teraz- chciałem zaprzeczyć, ale właśnie nasi "goście" budzili się.  Pierwsza otworzyła oczy dziewczyna. Gdy mnie zobaczyła upadła na kolana.
-P-panie to nie tak. Ja chciałam schwytać Pottera-wyjaśniała. Popatrzyłem na nią chłodno.
-Mam inne informacje. Jesteś zdrajczynią, a wiesz co się dzieje ze zdrajcami- spojrzała błagalnie na Harrego.
-Harry przecież cię kocham, wiesz o tym-o czym ona gada?!- Ty też mnie przecież kochasz-szepnęła. Nie wiem co wtedy poczułem. Złość, gorycz, oburzenie?! Byłem wściekły i na nią, i na Harrego. Jak on mógł pokochać kogoś takiego?!
-Nie kocham cię-odpowiedział Harry, a mi jakby ulżyło. Co się ze mną dzieje?! Nagle obudził się brat Harrego.
-Zakon Feniksa mnie znajdzie!-krzyczał jak opętany. Zaśmiałem się.
-Potter nikt ci już nie pomoże-powiedziałem.- Zabiję cię teraz albo później. To zależy od ciebie.
-Nie potrafisz mnie zabić. Piętnaście lat temu nie udało ci się, bo jestem potęż...-zaczął, ale mu przerwałem.
-Nie jesteś potężny. Nie ty mnie wtedy pokonałeś, ale twój brat. W naszych starciach zawsze ktoś ci pomagał, ale nigdy sam czegoś nie dokonałeś.
-Nie, to nie prawda. To ja jestem Chłopcem-Który-Przeżył, to ja mam bliznę nie Harry.
-Ale to ja jestem przystojniejszy!-krzyknął Harry. Przyznałbym mu rację, ale ten moment nie jest odpowiedni. Nie miałem czasu na pogawędki. Zacząłem torturować Złotego Rycerzyka. Zaraz do mnie dołączył  Harry, który rzucał coraz to lepsze klątwy na tą zdrajczynie. Gdy słyszałem krzyk tej dziewczyny czułem zadowolenie. Dlaczego?! Bo to oznaczało, że Harry już nic do niej nie czuje... Cholera o czym ja myślę?! Po zaledwie godzinie tortur dwójka nastolatków byłą już u kresu wytrzymałości. Zostawiliśmy ich w lochach i poszliśmy do mojego gabinetu. Zaklęciem oczyściliśmy swoje ubrania, które były przesiąknięte krwią.
-Musimy porozmawiać-oznajmiłem.- To co wydarzyło się tamtej nocy...- było niesamowite.Tak chciałem zakończyć, ale przerwał mi Harry.
-Tak wiem. Dla ciebie to nic nie znaczy, ale ja mam do powiedzenia coś innego. Możemy o tym zapomnieć jeśli tak bardzo chcesz-dokończył i zniknął. Stałem jak słup soli. Nie mogłem uwierzyć w słowa, które powiedział chłopak. Jemu też się podobało?! Ale dlaczego uważa, że chcę o tym zapomnieć?! Przecież to nie tak miało wyglądać.
-Nie!- krzyknąłem, ale było już za późno. Aportował się do Hogwartu...


--------------------------------------------------------------
Hej! ^^ Oto nowy rozdział. Mam nadzieję, że i tym razem wam się spodoba.... Miłego czytania =)

2013/10/28

Rozdział 5 Znalazłem twój album!


                                                     Narracja trzecioosobowa

Nazajutrz Harry odwiedził Toma. Od razu jak wszedł do jego gabinetu oberwał klątwą. Po "miłym" przywitaniu zabrali się za poważniejsze sprawy...


,,Tom"
Powinniśmy teraz omawiam  z Potterem plany przejęcie ministerstwa. Właśnie powinniśmy, ale ten bachor co chwila zagląda pod szafę. Czego on tam szuka?!
-Potter siedź na dupie i słuchaj, a nie grzeb mi po szafkach!-warknąłem w końcu. W tym samym czasie Harry wyciągną coś spod szafy.
-Znalazłem twój album!-krzyknął szczęśliwy. Zamarłem. Jeśli znalazł TEN album to po mnie. Mówiłem tym cholernym skrzatom że mają się go pozbyć!
-Nie otwieraj tego!
-Za późno...-zachichotał złośliwie. To koniec wielkiego Lorda Voldemorta...
Otworzył na pierwszej stronie. Byłem tam ja i moi pierwsi śmierciożercy.
-Kto to?!
Uśmiechnąłem się słabo na samo wspomnienie o NICH. Ich jedynych mogłem nazwać przyjaciółmi. Czy za nimi tęsknię?!Tak jak najbardziej. Nie powiedziałem im tego choć miałem tyle okazji. Na naszym ostatnim spotkaniu wściekłem się na nich. Oni nie chcieli być nieśmiertelni. A ja tak bardzo pragnąłem nie być w tym wszystkim sam.
-Kto to jest?!-powtórzył Harry. Chyba się zaciąłem.
-To moi pierwsi śmierciożercy- odpowiedziałem chłodno
-Ale tutaj się uśmiechasz i wygłupiasz z nimi. To byli twoi przyjaciele prawda?-zapytał. Nie odpowiedziałem...-Co się z  nimi stało?!
-Nie wiem-skłamałem.
-Kłamiesz- skurczybyk mnie przejrzał.- dlaczego ich nie odwiedzisz?-zapytał
-Dla nich już zapewne nie istnieje- szepnąłem cicho.
-Dobra koniec na dzisiaj. Musimy się napić-powiedział i przywołał Ognistą.Powinienem mu podziękować za zmianę tematu, ale jestem Mrocznym Lordem ja nigdy nie dziękuję. Po kilkunastu butelkach zrobiło się o wiele lepiej. Nie powiem, młody Potter ma mocną głowę. Nagle zobaczyłem jak Potter chce wejść na szafę. Szybko podbiegłem do niego  ściągnąłem go z powrotem. Niefortunnie spadł na mnie. Patrzeliśmy sobie w oczy. Miał takie niesamowicie zielone oczy, niczym Avada.
-Masz piękne oczy-szepnąłem nieświadomie.
-Ty też-odparł i pocałował mnie.  Dlaczego tego nie przerwałem?! Nie wiem, ale jedno wiem na pewno. Podobało mi się. Po chwili poczułem jak przenosimy się do łóżka.
Nazajutrz gdy się obudziłem leżałem nago w swoim łóżku przytulając kogoś.  Czując ciepło przytuliłem sie to tego czegoś. Po chwili odskoczyłem jak oparzony. Tym KIMŚ był Harry! Na Merlina przespałem się z Potterem... Wtedy wszystko sobie przypomniałem. Potter przebudził się w tym samym czasie. Popatrzy najpierw na mnie potem na siebie. Nagle zobaczyłem jego oczy wyrażające przerażenie.
-Czy my...?!-spytał. Pokiwałem tylko głową. Czy żałowałem tej nocy?! Nie ale nie mogłem tego powiedzieć. Po prostu nie mogłem.
Po 15 min Harry znikł. Wrócił do Hogwartu. Ja cały czas rozmyślam o TEJ nocy. Na samą myśl przechodził po  mnie dreszcze podniecenia i niestety kilka razy dziennie musiałem brać prysznic. Ale wtedy nie wiedziałem, że tamta noc wszystko zmieni...


                                                               Narracja trzecioosobowa

Minęły dwa dni, a Harry nadał nie odzywał się do Toma. Nie mógł zrozumieć samego siebie. Podobało mu się WTEDY ale przecież miał Vanesse. Właśnie jeśli o nią chodzi to zachowuje  się od jakiegoś czasu dość dziwnie. Wymykała się zawsze kiedy miała czas. Któregoś dnia Harry poszedł za nią pod zaklęciem kameleona.

                                                                              ,,Harry"

\ Szła do pokoju Życzeń. Po co ona w ogóle tu przyszła. nagle przed nią pojawiły się drzwi. Weszłem za nią i to co tam zobaczyłem zabolało mnie. Spotykała się z moim cholernym braciszkiem. Widziałem jak się całują i pragnąłem teraz pozabijać i ją, i mojego brata. Ale nie dla tego że byłem zazdrosny.Choć sam się zdziwiłem, ale chciałem ją zabić ,bo właśnie wyjawiała nasze sekrety Evansowi!!! Zabiję sukę.
-Van co się stało?-zapytał i przytulił ja do siebie.
-Śmierciożercy chcą cię złapać-wyznała. No i plan Toma poszedł się jebać-pomyślałem i przed oczami pojawiły się sceny z TEJ nocy. Nagle poczułem jak robi mi się ciasno w bokserkach. Kurwa nie czas teraz na to!
-Nic mi nie zrobią. Jestem Wybrańcem dam sobie radę-powiedział.
Vanessa nie mogła zaprzeczyć, bo byłam pod przysięgą wieczystą. W tej chwili dziękowałem sam sobie, że zabezpieczyłem się na taką ewentualność.
-Co z Harrym?-zapytał, a ja zdziwiłem się. Dlaczego o mnie pyta?! Przecież on mnie nienawidzi...- Czy dołączył już do Voldemorta?!-skąd on wie?!
-Przykro mi-szepnęła.
-Chce zostać sam-odparł. Vanessa wyszła a ja za nią. Wymyśliłem już zemstę. Nikt nie będzie robił ze mnie durnia...

--------------------------------------------------------------------------------------------
Sorki, że nie dodałam wczoraj, ale internet wyłączył mi mój starzy brat...Mam nadzieję, że spodoba wam się ten rozdział. Do następnego przeczytania ^^

2013/10/18

Przeprszam...

Hej wszystkim! Przepraszam, ale rozdział pojawi się dopiero za tydzień. Po prostu mam tak dużo nauki, że powoli już nie wyrabiam. Jeszcze raz przepraszam:/

2013/10/13

Rozdział 4 Dlaczego różowy?! Argh ten cholerny Potter!!!


-Dopiero co wróciłeś, a już zabierasz się za Draco- odparła nieznajoma dziewczyna z udawanym oburzeniem. Pochwili jednak rzuciła się w moje ramiona.
-Vanessa, kochanie tęskniłem...-powiedziałem i pocałowałem brunetkę.


-No ja myślę, że tęskniłeś.-uśmiechnęła się słodko Van. To nie wróży nic dobrego...-A teraz, wyśpiewasz mi jak na spowiedzi, gdzie byłeś?!-zapytała groźnie i wycelowała we mnie różdżką.
-Ale skarbie przecież to nic poważnego...
-Ty mi tutaj nie skarbuś, tylko mów!
Spojrzałem błagalnie na Draco, który bezczelnie się śmiał, nieudolnie próbując zakamuflować to kaszlem.
-Spokojnie, bo złość piękności szkodzi-starałem się zwlekać z odpowiedzią jak tylko mogłem. Tylko mi się to chyba nie udało, bo Vanessa  wściekła się jak nigdy.
-Uuu, stary teraz to dowaliłeś. Na sto procent nie da ci się dotknąć przez miesiąc-szepnął Malfoy na tyle głośno, że usłyszała to Van.
-Byłem u Voldemorta- przyznałem w końcu nie mogąc już znieść wściekłego wyrazu Vanessy. Od razu złagodniała.
-TY DURNIU. JA...
-Błagam przestań. Mam już dość.Wystarczy już, że Draco na mnie nawrzeszczał-jęknąłem i rzuciłem się na swoje łóżko. Ciekawe co teraz robi Tom-przemknęło mi przez myśl. Uśmiechnąłem się nieznacznie. Nagle poczułem jak ktoś kładzie się po moich dwóch bokach.
-Martwimy się o ciebie-szepnął Smok.
-Wiem ale niepotrzebnie.Chodźmy pomęczyć Severus'a. Na pewno się za mną stęsknił-zaproponowałem. Przytaknęli ochoczo i już w dobrych humorach ruszyliśmy do twierdzy Starego Nietoperza, czy jak to woli Severus'a Snape'a...

,,Tom.M.Riddle"
Gdy ten przeklęty Potter aportował się do Hogwartu, od razu podbiegłem do lustra. I wiecie co widziałem?! W odbiciu lustrzanym zobaczyłem siebie z różowymi włosami! Jak ja się teraz pokarzę ludziom?! Próbowałem wszystkimi zaklęciami jakie znam, ale nic to nie pomogło.
-Dlaczego różowy?! Argh ten cholerny Potter!!!
    Przecież planowałem dzisiaj zrobić zebranie Śmierciożerców! Co ja teraz zrobię?! Położyłem się do łóżka. Nagle do pokoju wpęłzła Naginii.
-Tom, chodź już. Miałeś przecież zrobić to zebranie-zasyczała i zaczęła ciągnąć mnie za nogawkę.
-Nigdzie nie idę-powiedziałem. Niestety Naginii była niedoprzekonania.-Dobra już pójdę-skapitulowałem. Zgodziłem się, bo miałem na sobie moje ulubione spodnie, a nie chciałem żeby Naginii mi je rozerwała. Ubrałem się w czarną szatę i wezwałem Śmierciożerców. Powolnym krokiem ruszyłem w kierunku sali zebrań. Mogą poczekać. Przecież to ja jestem Czarnym Panem, a nie oni... Z hukiem otworzyłem drzwi, by następnie wkroczyć do sali z dumnie uniesioną głową. Nagle zobaczyłem zszokowane miny moich sługów. Cholera, zapomniałem przykryć kapturem moich włosów. Zdenerwowany usiadłem na swoim tronie(Harry miał rację.Jest trochę twardy).
-Na co się tak patrzycie?!-zapytałem groźnie.Nikt nie odpowiedział.- Odpowiedzcie jak was pytam!
-P-panie, twoje włosy...-odparła nie pewnie Bellatrix kłaniając nisko głowę.
-Coś z nimi nie tak?!
-N-nie P-panie...-odpowiedzieli wszyscy.
-To dobrze, ale nie przyszliśmy tu by rozmawiać o mojej fryzurze. Zmieniłem plany co do Potterów- zdziwienie rozeszło się po sali.-Harry Potter jest nietykalny, za to Evansa macie złapać, ale zabijać. Ma znaleźć się u mnie żywy do końca tygodnia. Do zobaczenia pod koniec tygodnia-zakończyłem i wyszedłem z sali. Przed wyjściem usłyszał jeszcze pomruki zdziwienia swoich poddanych.
-Co się stało z ich Panem. Nie ukarał ich jak zwykle, co się stało?-każdy zadawał sobie te pytanie z wyjątkiem trzech osób. Chyba wiecie o kogo mi chodzi?! Tak to Draco Malfoy, Severus Snape i Vanessa Lawday...

Trochę wcześniej w komnatach Severus'a Snape'a
Harry Potter
Weszliśmy do komnat Snape, powodując "malutki" wybuch jednego z jego kociołków. Ale to nic takiego. Oczywiście można tak powiedzieć, gdy nie zobaczy się ogona wyrastającego z tyłka profesorka. Upss...
-Potter, Malfoy, Lawday! Co wy tu robicie?!-wrzasnął. Po chwili jakby coś sobie uświadomił od nowa zaczął krzyczeć, ale tylko na mnie:(-Potter gdzieś ty był?!-wrzasnął zupełnie zapominając o swoim metrowym problemie.
-No, wiesz Sevuś to tu, to tam-powiedziałem wymijająco, rozsiadając się na jego najwygodniejszej kanapie na świecie. Nagle poczułem jak ktoś zwala mnie na twardą podłogę.
-Ała, co wy macie z tym zrzucaniem mnie na podłogę?!-jęknąłem z bólu.
-Ty mi tutaj nie jęcz tylko mów gdzie byłeś, a jeśli nie powiesz to dam ci spróbować każdej mojej mikstury-zaznaczył na koniec.
-Dobrze, ale nie dawaj mi ich. Byłem u Voldemorta tylko błagam nie krzycz na mnie-prosiłem.
-A dlaczego miałbym nie krzyczeć?!
-Bo zamknę się w sobie, nie uratuję świata magii, a każdy czarodziej pokocha dropsy cytrynowe i będzie cię częstować, dopóki i ty ich nie pokochasz?-zapytałem. Dwójka Ślizgonów po zakończeniu mojego monologu zaczęła śmiać się tak głośno, że gdyby nie zaklęcia wyciszające na pewno każdy uczeń by tu zbiegł. Severus próbował powstrzymać uśmiech, ale jakoś mu to nie wychodziło...
-Dobrze, nie będę krzyczeć, ale usuń mi ten ogon-odparł.
Jednym machnięciem dłoni pozbyłęm się go. Szkoda nawet fajnie mu było z nim. Draco jakby czytając mi w myślach podał mi jakieś zdjęcie.
-Zrobiłem zdjęcie jak na ciebie wrzeszczał-uśmiechnął się złośliwie. Ze szczęścia chciałem go przytulić, ale tak jakby nie dotarłem. Przewróciłęm się o jakąś kolejkę. Zaraz,co tu robi zabawkowa kolejka? Wszyscy troje skierowaliśmy wzrok na Sev'a. Ten zarumienił się prawie niewidocznie i zaczął wrzeszczeć( jak go jeszcze gardło nie boli?) byśmy wyszli jak natychmiast z jego komnat, bo inaczej da nam szlaban. Głupio się szczerząc chcieliśmy wyjść, ale nagle wszyscy troje, oprócz mnie, zasyczeli z bólu.
-Wzywa nas-powiedział Snape. Uśmiechnąłem się nieznacznie.
-Idźcie, tylko później powiedziecie mi jak wyglądał dobrze?!-odparłem i jak najszybciej wyszedłem z pokoi nauczyciela Eliksirów...

-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej wszystkim!:) A oto nowy rozdział. Może jest trochę za nudny, ale nie miałam jak napisać lepszego. Nie tak dawno dowiedziałam się bardzo szokujących rzeczy na temat mojego starszego brata. W końcu znalazł sobie dziewczynę!!! Byłam tym taka zdziwiona, że zapomniałam w ogóle o pisaniu... Zaczęłam rozpisywać się na temat mojej rodziny, a naprawdę chcę wiedzieć co sądzicie o tym rozdziale...Ach ta moja skleroza( a jeszcze jestem taka młoda:( ) przy opisie Vanessy zapomniałam napisać, że jest Śmierciożercą. Moja wina... Dobra kończę, miłego czytania i do następnego przeczytania^^

2013/10/05

Rozdział 3 Vanessa, kochanie tęskniłem....

"Harry Potter"
Ten cholerny idiota zrzucił mnie z łóżka!!! Podniosłem się z podłogi. Tomuś leżał sobie z zamkniętymi oczami nieświadomy tego, że stoję tuż nad nim. Na jego ustach widniał ironiczny uśmieszek. Pochyliłem się nad nim i zaklęciem zamieniłem jego ciemne włosy na jaskrawo różowy. Po chwili teleportowałem się do Hogwartu. Przed zniknięciem usłyszałem jeszcze krzyk Toma.
Znalazłem się we własnym dormitorium.Na swoim łóżku siedział blady jak trup Draco. Oj chyba zapomniałem mu powiedzieć, że nie będzie mnie kilka dni...
-Ej, Smoku wszystko OK?-zapytałem zdziwiony.
-Taa, wszystko w porządku-odparł, a zaraz potem zostałem uderzony prawym sierpowym. Złapałem się za bolący policzek.
-Za co?!-jęknąłem.
-Nie było cię dwa dni! Ja tu prawie wyziąłem ducha, a ty zjawiasz się nagle w naszych pokojach z uśmiechem na ustach...!-wrzeszczał.-Gdzie byłeś?!-zapytał na koniec już nieco spokojny.
-U Toma-odparłem beztrosko i walnąłem się na swoje łóżko. Toma było wygodniejsze...
-Naprawdę rozumiem twoje hormony buzią, ale żeby pójść do Toma?! Już bym wolał przelecieć Granger- zadrżał na samą myśl o Ja-Wiem-Wszystko-A-Ty-Nic i nim w jednym łóżku.
-Czekaj o jakim ty Tomie mówisz?-zapytałem zdezorientowany.
-No o tym właścicielu Dziurawego Kotła, a o kim innym?
Nie mogłem się powstrzymać i po chwili już tarzałem się po podłodze ze śmiechu.
-O co ci chodzi?!-warknął wkurzony Draco.
-To nie o tego mi chodziło.
-Tsa już se wymyśla kochanków, może jednak zainfestuje i wykupię mu salę w Św.Mungu. Na pewno się nim zaopiekują-mamrotał pod nosem Smok.
-Byłem u Voldiego...- powiedziałem już powoli zirytowany. W    oczach Dracona można było zobaczyć  samo przerażenie. Nagle w pokoju zrobiło się przeraźliwie cicho.  Żaden z nas nie chciał  jej przerwać.
-TY CHOLERNY, EGOISTYCZNY DUPKU! CZYŚTY ZDURNIAŁ DO RESZTY?! A MOŻE SNAPE MIAŁ RACJĘ I RZECZYWIŚCIE MASZ COŚ WSPÓLNEGO Z TYM CHOLERNYM POTTEREM-GRYFONEM!!!-krzyczał jak opętany. I przez to jak tak rzucał się po tym pokoju, jego "ulizane" włosy sterczały we wszystkie strony. Może mu powiedzieć?! Nie, jednak nie...Ale zaraz co on przed chwilą powiedział!?
-Niby co mamy wspólnego?!
-TĘPY UMYSŁ!-warknął i zmęczony opadł na swoje łózko-Czy ty chociaż raz możesz nie narażać swojego zasranego tyłka?-zapytał już spokojny.
-Seksownego tyła-uściśliłem, a Draco spojrzał na mnie wymownie.- Wiem że tobie też się podoba, ale poczekaj  na swoją kolej-odparłem i parsknąłem śmiechem. Smok uśmiechnął się w ten jego "malfoyski" sposób. Podszedł do mnie.
-Chcesz zobaczyć prawdziwy seksowny tyłek, to patrz!- wypiął się na mnie. Wyglądało to dość dwuznacznie, a właśnie ten moment wybrała sobie pewna dziewczyna, by wejść do dormitorium chłopców.
-Dopiero co wróciłeś, a już zabierasz się za Draco- odparła nieznajoma dziewczyna z udawanym oburzeniem. Po chwili jednak rzuciła się w moje ramiona.
-Vanessa, kochanie tęskniłem...-powiedziałem i pocałowałem brunetkę.


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zmusiłam swoje szare komórki do pracy i oto nowy rozdział. Wiem, że krótki, ale mam nadzieję, że wam się spodoba. Jeśli wystąpią nowe postacie, to będą one opisane pod rozdziałem. Miłego czytania:) Komentujcie^^

     Vanessa Cathy Lawday
Należy do Slytherinu. Jej matka od dwóch lat nie żyje, a jej ojciec Will Lawday opiekuję się nią jak tylko potrafi. Nie ma rodzeństwa. Nienawidzi Evansa z wzajemnością. Dziewczyna Harrego, ale czy będzie mu wierna do końca?!

2013/09/28

Rozdział 2 -Ty bezczelny mały gnomie...! - ...który umie cudownie całować...Ała nie bij!!!


,.Tom. M. Riddle"

Czy on mnie właśnie pocałował?! Dotknąłem opuszkami palców swoich ust. Na wspomnienie jego miękkich warg przeszedł mi po plecach prąd. Przerażony cofnąłem rękę.
-Muszę wysłać Śmierciożerców po horkrusy. Potem porozmawiam z Potterem i tym co się wydarzyło-gadałem sam do siebie. Nie no na prawdę ze mną już źle,ale przecież jestem Czarnym Panem, ja mogę być dziwny...Dwa dni później zebrałem już wszystkie moje horkrusy. Niestety nie mogli znaleźć mojego dziennika. Po rzuceniu na nich Cruciatusa, ochłonąłem. Wysłałem Draco po Pottera i czekałem. Nagle przedemną zamterializował się Harry Potter.
-Potter-przywitałem się chłodno
-Riddle-warknąłem, a on się zaśmiał.
-Skąd wiesz?!-zapytałem
-Z twojego dziennika-powiedział i wyjął spod płaszczu MÓJ, powtarzam Mój, dziennik.
-Skąd go masz?! Myślałem że gdzieś zaginął
-Zdąrzyłem go uratować na moim drugim roku. Evans prawie go zniszczył tak samo jak bazyliszka. Na szczęście przybyłem tam wcześciej niż on-wypiął dumnie pierś.-Mamy wszystkie twoje horkrusy, więc zaczynajmy-oznajmił z tym irytującym uśmieszkiem.
-Przypomni mi jeszcze raz Potter, dlaczego musimy złożyć moją duszę?!
-A myślałem, że jesteś inteligentny-powiedział sarkastycznie.
-Ty bezczelny mały gnomie...-nikt nie może kwestionować mojej inteligencji.
-... który umie cudownie całować-dodał od siebie. Tak mocno walnąłem go w ten jego pusty  łeb,że aż zabolała mnie dłoń -Ała nie bij!-krzyknął i zaczął rozmasowywać bolące miejsce.-Jesteś takim tyranem-jęczał. Popatrzyłem na niego chłodno.-Dobra już mówię.Musimy złożyć twoją duszę, byśmy byli obaj tak potężni jak mówi prawdziwa przepowiednia-wytłumaczył..
-No to zaczynaj, ale szybko, bo muszę jeszcze coś zrobić-odparłem obojętnie.
-Może trochę zaboleć-ostrzegł - Cogite ánimam- z przedmiotów zaczęły ulatniać się białe mgiełki. Nagle poczułem ból. Cholerny Potter powiedział, że zaboli tylko trochę, a czułem się jakby mnie ze skóry obdzierali. Dalej nic nie pamiętam, bo straciłem przytomność.
Obudziłem się we własnej sypialni. Przecież pamiętam dobrze, że byłem w gabinecie. Po chwili usłyszałem jak ktoś wchodzi do MOJEJ sypialni. Ktoś zachwile bedzie zwijał się z bólu.
-Nareszcie się obudziłeś. Już się bałem, że coś popsułem-do jasnej cholery co tu robi Potter?!Gdy mnie zobaczył, wyglądał jakby kamień spadł ze serca.
-Mówiłeś, że zaboli tylko trochę-jęknąłem w poduszkę.Usłyszałem ten jego wkurwiajacy śmiech.
-Przepraszam, ale się ciesz, bo zostawiłem dwa, a nie jeden horkrus- dodał.
-Który?
-Nagini i amulet Salazara Slytherina
-Potter jeśli ktokolwiek dowie się, że straciłem przytomność to cię zabiję-powiedziałem chłodno. No co przecież muszę utrzymywać reputację niepokonanego Lorda Voldemorta!
-Dobrze nie powiem, ale mów mi Harry-zaproponował. Chwile się zastanawiłem.
Miał rację już mi się znudziło mówić do niego po nazwisku jak do jego brata.
-Tom-odpowiedziałem tylko. Widziałem ten jego uśmiech. Przyzwyczaiłem się już do niego.Poprawka, nie przyzwyczaiłem się do niego, po prostu bredzę. To na pewno dlatego, że musiałem upaść  i uderzyć się w głowę. Nagle poczułem jak materac ugniata się pod czyimś ciężarem.
-Spieprzaj-warknąłem spod poduszki.
-Toom-jęknął jak głupi-Ty masz takie wygodne łóżko. Mogę się do ciebie sprowadzić?!-zapytał gdy wpęzł pod kołdrę. Po chwili można było usłyszeć jak coś spada na podłogę i głośne jęki bólu...




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej! Dzisiejszą totkę wstawiłam trochę wcześniej, bo w poniedziałem przyjeżdża moja siostra. Mam nadzieję, że rozdział się wam spodoba.Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, jak już pisałam wcześniej za bardzo się nie lubimy...Do następnej notki!Aha i komentujcie rozdziały, proszę...

2013/09/23

Rozdział 1 Zebranie Śmierciożerców


Rozdział I  Zebranie Śmierciożerców
-Draco, zabierz mnie ze sobą-błagałem przyjaciela.
-Ale Harry to niebezpieczne.Tam nie pijemy herbatki, a Czarny Pan nie częstuje nas cytrynowymi dropsami-próbował przekonać mnie Smok.
-Draco, Voldemort nic mi nie zrobi.Chce zemścić się na mojej rodzince, przecież wiesz. Nie przyjmuję odmowy. Idę i koniec-spojrzałem na zegar w naszym dormitorium.-Chodźmy już bo Voldi się wkurzy.-dodałem i teleportowałem się z Draco do Czarnego Dworu. Wylądowaliśmy w jakimś holu. Było tam tak zimno, że aż zadrżałem z zimna. Przeważały w nim kolory czerni, srebra i zieleni. Mógłbym się przyzwyczaić. Z  uśmiechem wtargnąłem do sali, w korej powinno być teraz zebranie. Oj, Voldemorta jeszcze nie było, szkoda.Rozsiadłem się w jego tronie, który nawiasem był strasznie twardy. Ponoć jest taki potężny, a wygodnego tronu to już nie może sobie załatwić...!
-Ty gówniażu nie powinnieneś tam siedzieć!-krzyczała jak opętana Bellatriks. Już chciała we mnie rzucić jakąś klątwę ale ja byłem szybszy. Magią bezróżdżkową odebrałem jej różdżkę i wysyczałem wściekły.
-Nie. Rób. Tak. Nigdy. Więcej. Nie wybaczyłem ci jeszcze tego, że prawie zabiłaś mojego ojca chrzestnego-przerażona usiadła na swoim miejscu. Uśmiechnąłem się z wyższością. -Ha jestem lepszy niż Voldemort-nagle zobaczyłem bladą twarz Draco.Wpatrywał się w coś za mną. Powoli odwróciłem się w tamtym kierunku. Przedemną stał przystojny siedemnastolatek. Kogoś mi on przypomina...
-Nie sądze-powiedział wyżej wymieniony chłopak. Przecież to był Voldemort!
-Aaa!!!-krzyczałem jak głupi. Widziałem ten jego uśmiech satysfakcji.-Ty...ty masz nos i włosy, i nie jesteś już zmutowaną jaszczórką-mówiłem powoli.Wściekł się.
-Kim jesteś i jak śmiesz siadać na moim miejscu?!-odparł chłodno. Uśmechnąłem się.
-Właśnie miałe o tym z tobą porozmawiać. Masz strasznie twardy ten tron. Siedziałem na nim chwile i już mnie plecy bolą.No ja sie nie dziwię, że ty zawsze taki wkurzony chodzisz-marudziłem.Chyba jeszcze bardziej się wściekł, jeśli w ogóle to możliwe.-A tak pozatym jestem Harry Potter, brat tego idioty, który nie jest Chłopcem-Który-Przeżył.
-Jak to?-zapytał Voldi.-Mogę cię teraz zabić-powiedział zamyślony.
-Mógłbyś.Ale tylko ja znam całą prawdę-powiedziałem poważnie.
-Wszyscy wynocha-rozkazał.-A ty, mów co wiesz albo inaczej to rozegram-powiedział do mnie.Zaśmiałem się chłodno i usiadłem na stole.
-Nie możesz mi nic zrobić...-popatrzył na mnie zaintrygowany.
-Jesteś pierwszym, który ośmielił mi się przecistawić. Każdy inny mógłby teraz juz nie żyć-powiedział chłodno.
-No właśnie. Ja nie mogę umrzeć, jeszcze nie teraz-powiedziałem cicho.-No ale przejdźmy do rzeczy. Porozmawiajmy w jakimś ciepłym miejscu, OK?-zapytałem z uśmiechem.-    Może w twojej sypialni?-mrugnąłem do niego zawiadacko.
-Już chcesz mi do łóżka wskoczyć?!-zapytał Voldi.
-Może...Przecież wygladasz teraz o wiele lepiej niż wcześniej. W ogóle dlaczego wybrałeś postać zmutowanej jaszczurki?!-zapytałem w drodze do jego gabinetu.
-To była postać węża-warknał.
Znależliśmy się w jego wielkim gabinecie.Widać, że był w Slyrherinie.
-No, nawet ładnie sie urządziłeś-pochwaliłem go i usiadałem w fotelu.
-A teraz mów co wiesz-rozkazał Volodi.
-Spokojnie, bo ci jeszcze zmarszczki wyjdą.Dobra przepraszam.A więc zacznę od początku...
Jak dobrze wiesz jestem bratem  Evansa. Gdy mieliśmy rok, wtedy ty przyszłeś zabić Evansa, bo ponoć to o nim mówiła przepowiednia. Ale to nieprawda. Ja w tedy odbiłem twoją Avadę i ty ponoć zginąłeś. To także kłamstwo, ale po części. Wtedy jak chciałeś zabić mojego cholernego  braciszka roztrzepiłeś po raz ósmy swoją duszę. Twój ósmy horkruks to Evan. Dlatego ma tą bliznę i umie po części mowę węży. Przepowiednie, którą Dumbledore wygłosił rok temu jest fałszywa. Odnalazłem tą prawdziwą. Mówi ona, że prwdziwy Wybraniec połączy siły z Czarnym Panem i razem będą oni rządzić światem-zakończyłem, a w myślach dodałem "A gdy Wybraniec spełni swe przeznaczenie, w końcu umrze".
Voldemort siedział nieruchomy.
-Dlaczego mi to mówisz.Przecież twój brat... ja go chciałem tyle razy zabić-powiedział szeptem.
-Chcę się zemścić.Moja rodzina widzi tylko jego, bo jest ich zdaniem tym Wybrańcem.Nie chce im popsuć tej wizji, a w ogóle oni i tak by mi nie uwierzyli.A właśnie.Lepiej zbierz wszystkie swoje horkruksy.Po pierwsze są w niebezpieczeństwie, a po drugie musimy złożyć twoją duszę.-powiedziałem i już chciałem wychodzić ale poczułem rękę na moim ramieniu.Dreszcze przeszły mi po kręgosłupie.Voldi szybko zdją dłoń.
-Dlaczego mamy ją złożyć?!-zapytał zdziwiony
-Będziesz potężniejszy.Będziemy tak samo potężni.Zostawimy tylko Naginii i mojego braciszka-uśmiechnąłem się złośliwie.-Dlaczego ty się nigdy nie uśmiechasz?!-zapytałem znienacka.
-Jestem Czarnym Panem, ja się nie uśmiecham-zaznaczył. Nie bacząc na niebezpieczeństwo podszedłem do niego, złapałem za policzki i pociągłem do góry. Wyszedł piękny uśmiech, no może nie aż tak piękny jak u mnie, ale jest. Złapał mnie za nadgarstki i przycisnął do ściany.
-Byłbyś już martwy-szepnął zły. Przybliżyłem się do niego, tak że jeszcze trochę, a bym go pocałował.
-No to dawaj-prowokowałem go.Pocałowałem go w usta i od razu teleportowałem się.Zdąrzyłem zobaczyć tylko jego zdezorientowanie na twarzy.

2013/09/16

Bohaterowie

Jejciu zapomniałam o bohaterach!Oto oni.Trochę pozmieniałam bohaterów...Jeśli dojdzie jakiś nowy bohater to wstawię go od razu...


 

Harry Nicholas Potter

Należy do Slytherinu. Jego rodzice to Lily i James Potter oraz jego brat bliźniak-Evans. Jego brat jest ponoć Chłopcem-Który-Przeżył, ale czy na pewno...? Jego najlepszy przyjaciel Draco Malfoy wspiera go we wszystkim. Harry podjął decyzje, która zmieni jego życie, ale czy na lepsze?!















Tom Malvoro Riddle/Lord Voldemort

Człowiek bez serca. Pragnie tylko władzy nad światem i oczywiście zabicie Evansa Pottera. Ale czy gdy pozna jego brata-Harrego- i pozna prawdę o Wybrańcu, to czy nadal będzie chciał zabić Chłopca-Który-Przeżył?!I czy jak pozna Harrego to zmieni się?!Ale przecież wielki Lord Voldemort jest taki przerażający, że uciekajcie i chowajcie się w dziury...



Evans James Potter

Rzekomy Wybraniec, ale czy na pewno.Gdy prawda wyjdzie na jaw, czy nie będzie chciał się zemścić?!

Należy do Gryffindoru. Ma dwójkę przyjaciół: Hermionę Granger i Rona Weasleya.Nienawidzi swojego brata z wzajemnością...





                                                       Lily i James Potter

Rodzice bliźniaków.Cała ich uwaga spoczywa na Evansie(nie wiem jak to się odmienia), zaniedbując przytym swojego drugiego syna. Będą za to cierpieć, już o to zadba Harry czy może Voldemort?!



Hermiona Granger i Ron Weasley 

Przyjaciele Evana Pottera.



           Dracon Lucjusz Malfoy

Przyjaciel Harrego.



Śmierciożercy


Zakon Feniksa(nie mogłam znaleźć nowszego)